17 kwietnia 2016

Wspomnienia Akowca- Edward Paszkiel. Pierwsza krew

Edward Paszkiel
Edward Paszkiel- Kapitan Armii Krajowej, działający z ramienia Szarego pod pseudonimem „Pozew”. Partyzant walczący na ziemi Kieleckiej. Człowiek żelazny, nigdy nie złamany przez stalinowców ani hitlerowców. Wierny żołnierz. Na tyle godny zaufania by po wojnie trzymać pieczę nad dokumentacją i bronią oddziałów Antoniego Hedy. Człowiek tajemnica… mój dziadek.

Moim zadaniem jest sprawić, by jego tajemnica stałą się bardziej dostępna dla ludzi. By inni poznali jego drogę, jego walkę o wolną Polskę. Dlatego publikuje tu, na tym blogu jego maszynopisy. Które tworzył, dla potomnych. By po jego śmierci wyszły na światło dzienne. I udało mu się.

Jest to już czwarta część jego archiwum. Już… chociaż wolę mówić, że dopiero.  Całej dokumentacji jest taki ogrom, że upłynie wiele wody w Wiśle zanim uda mi się pokazać chociaż małą część tego co po sobie zostawił. Jednak jestem też świadom, że ogromna część jego tajemnicy po dziś dzień nie jest odkryta.

13 kwietnia 2016

Wspomnienia Akowca- Edward Paszkiel. Zdobywanie żywności

Edward Paszkiel (środek) '62
Kapitan Armii Krajowej, partyzant, pseudonim „Pozew”- Edward Paszkiel. Oto kolejna karta historii zapisana jego ręką. Kolejna strona wyznania tajemnicy. Już trzecia, albo dopiero trzecia z ogromu całej jego dokumentacji. Człowiek tajemnica, mój dziadek.

Pisząc tu, staram się upublicznić chociaż w jakimś stopniu jego tajemnice. Chociaż wiem, że jeszcze wiele jest niewyjaśnione.

11 kwietnia 2016

Wspomnienia Akowca- Edward Paszkiel. Partyzantka

Edward Paszkiel- Kapitan Armii Krajowej, znany pod pseudonimem „Pozew”. Działający z ramienia "Szarego".  Żelazny człowiek. Wierny działacz niepodległościowy…  Nigdy nie złamany. Zawsze gotowy do walki z okupantem hitlerowskim czy też stalinowskim. Jak każdy wielki człowiek miał swoje tajemnice, które po dziś dzień nadal obowiązują. Jednak nie wszystkie, jakąś część jego archiwów udało mi się „zdobyć”. Dzięki czemu, będę pisał. Będę pisał i udostępniał, wszystko co wiem lub się dowiem, by pamięć o nim zwykłym-niezwykłym partyzancie nie zaginęła w  ogarniającej nas rzeczywistości.

W  drugiej części maszynopisu, dziadek  wspomina czy też opisuje rutynowe działania tzw  „szaraczka” w siatce podziemnej. Zaczynając od okresowych meldunków dotyczących spraw codziennych a kończąc na skierowaniu do działań leśnych. Co w  moim mniemaniu może być odebrane jako awans w strukturach armii podziemnej.

9 kwietnia 2016

Wspomnienia Akowca- Edward Paszkiel. Początek tajemnicy

Edward Paszkiel(środek) z Szarym (po lewo). Po latach
Kapitan Armii Krajowej, działacz niepodległościowy znany pod pseudonimem „Pozew”, chociaż dla mnie był po prostu dziadkiem Adolkiem . Edward Paszkiel,  tajemniczy człowiek, mimo iż zmarł gdy miałem 8 lat to pamiętam go głównie z opowiadań ojca, czy też z dziesiątek archiwów, które po sobie zostawił.

Nawet dziś, 15 lat od jego śmierci, ciągle wychodzą liczne tajemnice które skrywał. Zaczynając od pogłosek dotyczących ukrytego przez niego skarbu(prawdopodobnie broń oraz jakieś dokumenty) poprzez akta dokumentujące jego udział w szeregu działań z ramienia Armii Krajowej.

Wierny żołnierz „Szarego”. Do tego stopnia oddany i zaufany by trzymać pieczę nad dokumentacją oddziału czy też uzbrojeniem swego oddziału. Swe życie poświęcił na pisanie pamiętników, wierszy. Spisywał relacje kolegów z partyzantki. Gromadził listy. 


7 kwietnia 2016

Sen o lataniu

 Jedną z najbardziej ludzkich cech jest ciekawość.  W zestawieniu z pracowitością, uporem i dociekliwością często była źródłem niesamowitych odkryć, które popychały cywilizacje do przodu, ale i też stopowały ją na jakiś czas.
O lataniu marzył chyba każdy.  Już za czasów bardzo nam odległych człowiek zawsze próbował wzbić się w powietrze jak ptak.  Wzmianki o tym możemy już zobaczyć w mitologii greckiej. Ikar, jako pierwszy człowiek, wzbił się w obszary dotąd przeznaczone tylko dla bogów. Za co został surowo ukarany. Bardziej poważne przemyślenia nad zwiedzeniem nieba rozważał już w XVI wieku genialny Leonardo da Vinci.

1 kwietnia 2016

Śródziemnomorskie jeziorko Decimy

 
SMS Viribus Unitis
W czasie II wojny światowej Anglicy prowadzili wojnę lądową w Afryce ze zmiennym szczęściem i w zasadzie panowali na Morzu Śródziemnym. Panowali najpierw bezspornie, gdy po początkowych porażkach słaba włoska flota nawodna starała się nie wchodzić w paradę silnej obecności Royal Navy. Panowali jednocześnie nieco chwiejnie, bo przez dwa lata nie potrafili zablokować włoskich statków i okrętów wiozących zaopatrzenie dla swoich wojsk w Afryce. Panowali potem ledwie, co gdy do końca 1941 do września 1942 roku włoskie i niemieckie lotnictwo oraz włoska flota topiły spora część z okrętów i statków płynących w konwojach na Maltę, a sytuację tę zmieniła dopiero przewaga materiałowa związana z wkroczeniem do wojny Stanów Zjednoczonych i opanowaniem Afryki Północnej przez aliantów.

31 marca 2016

Nudny Hellcat i jego stalowa wykładzina w dziurki


F6F Hellcat
 Jak można było coś napisać ciekawego o tak nudnym samolocie, jak F6F Hellcat? Był silnie opancerzony, uzbrojony w 6 karabinów maszynowych 0,5 cala i mógł przenosić tyle bomb co Sztukas i niewiele mniej niż Avenger. Miał dwukrotnie mocniejszy silnik niż Zero, ważył dwa razy tyle, był szybszy a jednocześnie równie zwrotny. Obliczony po wojnie stosunek zestrzeleń do strat własnych w walkach powietrznych wynosił 18 do 1. Zaprojektowano go klasycznie, bez eksperymentów, które opóźniły pojawienie się Corsira…Normalnie same ochy i achy. Wyprodukowano w masowych ilościach w nowo budowanych ogromnych zakładach produkcyjnych Grummana. Jednym słowem dziecko nowoczesnej, lecz sprawdzonej technologii lotniczej i gospodarki wojennej potężnego państwa.  Nuda jak flaki z olejem. Dlatego postanowiłem potraktować go inaczej. Jak kwiatek zdobiący niezbyt udany wizualnie tort.

30 marca 2016

Splendid isolation

I wojna światowa była tak wielka i straszna, że nikt, zdrowy psychicznie, a tym bardziej żaden z narodów europejskich nie byłby w stanie pomyśleć o rozwiązywaniu jakichkolwiek konfliktów poprzez siłę.

Boeing P-26 Peashooter
To już nie chodziło nawet o Ligę Narodów, która kontrolowała wszystkie sporne kwestie, czy też traktat wersalski zapewniający ogólne bezpieczeństwo, dobro, pokój i inne bzdety. Planiści i teoretycy wojenni przeanalizowali wydarzenia i działania w latach 1914-18 i doszli do wniosku, że kolejna wojna zwyczajnie się nie opłaca, poprzez wzrost kosztów uzbrojenia, technologii. Co doprowadzi do zaniku wojny, jako takiej.  W okresie przejściowym, gdyby jednak jakimś cudem miałoby dojść do starcia, to będzie ono miało zdecydowanie nowy charakter wojny błyskawicznej, w której nieliczne, (bo strasznie drogie) zmotoryzowane, pancerne i wspierane lotnictwem armie będą tak działały, by jak najszybciej, wyeliminować się wzajemnie i zając najbardziej strategiczne i najważniejsze punkty- wszelkiego rodzaju centra władzy czy też komunikacji. Co za tym idzie, ludność cywilna całkowicie nie odniosłaby skutków wojny. Coś na zasadzie: chłop orał, młynarz mielił mąkę, a wrogi wóz bojowy przejeżdżałby obok. Czyli każdy robiłby swoje, jak przystało na cywilizowane czasy.

1 lutego 2016

Nocnym pociągiem

Zauważyliście, że noc to szczególny czas? Skłania nas do przemyśleń. Odświeża nam umysł. W nocy jakoś inaczej się patrzy na problemy...

źródło
Tak samo jest z pociągami. Codzienne trasy, które pokonujemy nimi, w nocy stają się wyjątkowe. Nabierają nowych barw. Mijane miasta, stacje stają się ciemne, tajemnicze lub jasne, idealnie oświetlone. Wszystko ma swój urok przecież. Podczas nocnej podróży, nawet na znanej trasie wydaje nam się, że jedziemy w nieznane. Panuje lekki strach.

Mijamy uśpione miasteczka, uśpionym pociągiem...panuje spokój, cisza i ten rytm...tyty tyty tyty tyty. Chociaż czasem wszystko się rozbudza. Do przedziału wchodzi konduktor, sprawdza bilety. Uważnie analizuje twarze ludzi. Po czym znów nastaje noc. Wychodzi.

Wydaje się, że takim pociągiem można jechać bez końca. Lecz to tylko złudzenie. Każdy ma swoją stacje. Każdy musi gdzieś wysiąść...Kończy się noc, kończy się czas.

A po nocy nastaje dzień, znów rutyna. Znajome miejsca. Podróży jak i nocy kres.

3:40 czas spać...

W rytm stukotu kół...

EN57...kibelek, taki pospolity, ogólnodostępny. Każdy z nas nim jechał bądź go chociaż widział. Jest taki ludzki...Ale jak to ludzki, przecież to pociąg...a no tak to. Każdy z nas jest własnie jak EN57, szary, nijaki jeden z wielu ale w drodze.

źródło
Ciągle się gdzieś przemieszczamy. Z domu na uczelnie, z uczelni do PUBu z PUBu do domu. Przemieszczamy się na swojej drodze życia. Po torach które już są przecież położone. Czasem jedynie możemy zmienić kierunek, przestawiając zwrotnice. Lecz są to zwrotnice stare, mechaniczne i potrzebujemy ogromnego wysiłku by ją zmienić. Musimy na chwilkę stanąć, stracić rytm stukotu kół. Musimy wysiąść ze swego pociągu, przestawić tę cholerną dźwignię. A przecież jest to takie ciężkie.





Lecz gdy już to zrobimy najpierw poczujemy satysfakcje, coś małego nam się udało. Lecz nie od razu widzimy efekt, coś kliknęło, coś się ledwie poruszyło.