![]() |
Edward Paszkiel (środek) '62 |
Kapitan Armii Krajowej, partyzant, pseudonim „Pozew”- Edward
Paszkiel. Oto kolejna karta historii zapisana jego ręką. Kolejna strona
wyznania tajemnicy. Już trzecia, albo dopiero trzecia z ogromu całej jego
dokumentacji. Człowiek tajemnica, mój dziadek.
Pisząc tu, staram się upublicznić chociaż w jakimś stopniu
jego tajemnice. Chociaż wiem, że jeszcze wiele jest niewyjaśnione.
Zawsze pozostaje sprawa jego skarbu, który gdzieś
prawdopodobnie jest zakopany. Jako dowód
są podawane jego słowa. W których w gniewie stwierdził że odkopie broń i zrobi
porządek…
To daje jakiekolwiek pojęcie co może być schowane w tym
skarbie. Wiadomo jeszcze, że jest tam dokumentacja partyzancka. Powierzona
mojemu dziadkowi przez „Szarego” by sprawował nad nią pieczę. Żelazny człowiek.
Lecz zanim przejdziemy do tekstu, muszę coś dodać jeszcze od
siebie. W oddziałach „leśnego wojska”, też ginęli ludzie, o tym wspomina sam
Edward Paszkiel, czy to w obławach czy też w akcjach. Tam też byli ludzie,
tylko ludzie, ze swoimi słabościami, często nie mięli co jeść. Dlatego istniały
komórki odpowiedzialne za zdobywanie, składowanie i dostarczanie żywności
oddziałom partyzanckim. To też była niebezpieczna „robota”. Też były
organizowane ataki na składy żywności, które przeważnie dość mocno chronione
zadawały straty atakującym. Bo okupant doskonale wiedział, jak dużą wartość ma
jedzenie dla Armii Krajowej. Innym
utrudniającym już dość ciężkie życie w lesie była pogoda, deszcze czy też
przymrozki. Tylko czekały by podkopać partyzanckie morale.

To oni trzymali oddział w kupie. Póki oni się trzymali to
trzymali się ludzi im podlegający.
Oddział który „stracił” dowódcę. I to stracił na podłożu
psychologicznym. Miał przeważnie dwie drogi do wyboru. Całkowitą zmianę komórki
dowodzącej, lub zagładę…
Ale dość, dość mojego ględzenia. Zapraszam do czytania,
refleksji, może i do dyskusji… kto wie jakie będą skutki, tego mojego zdzierania
tajemnicy…
(Pisownia oryginalna)
Strona 3
Chorąży Edward Paszkiel „Pozew”
Moja
działalność Patriotyczna i Konspiracyjno
-Partyzancka w Orle Białym, P. N(Polska Niepodległa), B. CH(Bataliony Chłopskie), i A.K.(Armia
Krajowa) i WiN
My również ponieśliśmy straty- zginął Kucharz Kapr. Edward
Półtorak „Młot”,S trz. Stanisław Bilski(Kula), oraz Józef Pietras „Niwa”, a
ranny został Ryszard Koselnik „Spokojny”. Ja również zostałem lekko ranny w
rękę, było to jednak zranienie niegroźne. Po nawiązaniu łączności z Kom.
Antonim Hedą „Szarym”, przekazaliśmy „Spokojnego” na leczenie. Na dowódcę
naszej 12 osobowej grupy, komendant „szary” przydzielił na podchorążego
Tadeusza Cioska „Sekta”, pod dowództwem którego działaliśmy w rejonie lasów
Małomierzyckich i Starachowickich, dokonując aktów sabotażu i dywersji przez
okres około trzech tygodni lipca. W ostatnich dniach naszej samodzielnej
działalności, z rozkazu kom. Szarego, dokonaliśmy wraz z grupą podchorążego
Stanisława Kowalczyka ps. Grad, przyprowadzoną z rej. Jaworu Soleckiego i
Siena, akcji opanowania majątku Pakosław, gdzie przygotowaliśmy duże ilości
żywności, oraz upiekliśmy większe ilości chleba dla zgrupowania Ponurego. Na
polecenie Kom. Szarego, akcją tą dowodził podpor. Bolesław Jakubowski
„Błaszko”. Cały transport żywności, okrężną drogą, przywieliśmy w Lasy Starachowickie,
gdzie zabezpieczywszy ją odpowiednio przed zepsuciem, oczekiwaliśmy na
nadejście całego zgrupowania. Grupa podchor.. Grada odesłała w swoje rejony zaraz
po wykonaniu zadania, troskę o bezpieczeństwo zdobytej żywności pozostawiając
naszej 13 osobowej grupie. Dwa dni później przybyły oczekiwane oddziały i wtedy
Kom. Szary przekazał oficjalnie naszą
grupę wraz z żywnością Kom. Ponuremu, który wcielił nas do zgrupowania
Marjańskiego-por. Stanisława Pałaca, pluton podpor. Jurka-Czerwonego. Na drugi dzień
po włączeniu nas do plutonu Jurka wraz z całym plutonem ubezpieczaliśmy obóz na
daleko wysuniętych placówkach i nazajutrz przy zmianie obsady placówki, przez
drużynę kapr. Reda „Józefa Stępińskiego”, którą przeprowadził podpor. Stefan
Obara „Stefan”, na naszą placówkę natarli Niemcy, a my siłą ognia dwóch drużyn
odpowiedzieliśmy ogniem, co powstrzymało niemiecki marsz do przodu, natomiast
dowództwo nad całą grupą obiął podpor. Stefan który uformował nas w odwrotową
grupę marszową, rozkazując powolne wycofywanie się, natomiast sam z czterema
żołnierzami ubezpieczenia tylnego maszerował na końcu posyłał od czasu do czasu
krótką serię ze Stena, nam żołnierzom zlecając oszczędzanie amunicji. Po pewnym
czasie dotarliśmy do uformowanej przez nasze zgrupowanie (Marjańskiego…
Tu urywa się strona… ale spokojnie. Kontynuacja jest na
kolejnej. Lecz nie byłbym sobą gdybym nie zostawi, Ciebie czytelniku z dozą niepewności…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz