I wojna światowa była
tak wielka i straszna, że nikt, zdrowy psychicznie, a tym bardziej żaden z
narodów europejskich nie byłby w stanie pomyśleć o rozwiązywaniu jakichkolwiek
konfliktów poprzez siłę.
 |
Boeing P-26 Peashooter |
To już nie chodziło
nawet o Ligę Narodów, która kontrolowała wszystkie sporne kwestie, czy też
traktat wersalski zapewniający ogólne bezpieczeństwo, dobro, pokój i inne
bzdety. Planiści i teoretycy wojenni przeanalizowali wydarzenia i działania w
latach 1914-18 i doszli do wniosku, że kolejna wojna zwyczajnie się nie opłaca,
poprzez wzrost kosztów uzbrojenia, technologii. Co doprowadzi do zaniku wojny,
jako takiej. W okresie przejściowym, gdyby jednak jakimś cudem miałoby
dojść do starcia, to będzie ono miało zdecydowanie nowy charakter wojny
błyskawicznej, w której nieliczne, (bo strasznie drogie) zmotoryzowane,
pancerne i wspierane lotnictwem armie będą tak działały, by jak najszybciej,
wyeliminować się wzajemnie i zając najbardziej strategiczne i najważniejsze
punkty- wszelkiego rodzaju centra władzy czy też komunikacji. Co za tym idzie,
ludność cywilna całkowicie nie odniosłaby skutków wojny. Coś na zasadzie: chłop
orał, młynarz mielił mąkę, a wrogi wóz bojowy przejeżdżałby obok. Czyli każdy
robiłby swoje, jak przystało na cywilizowane czasy.