![]() |
Edward Paszkiel |
Edward Paszkiel- Kapitan Armii Krajowej, działający z
ramienia Szarego pod pseudonimem „Pozew”. Partyzant walczący na ziemi
Kieleckiej. Człowiek żelazny, nigdy nie złamany przez stalinowców ani hitlerowców.
Wierny żołnierz. Na tyle godny zaufania by po wojnie trzymać pieczę nad
dokumentacją i bronią oddziałów Antoniego Hedy. Człowiek tajemnica… mój
dziadek.
Moim zadaniem jest sprawić, by jego tajemnica stałą się
bardziej dostępna dla ludzi. By inni poznali jego drogę, jego walkę o wolną
Polskę. Dlatego publikuje tu, na tym blogu jego maszynopisy. Które tworzył, dla
potomnych. By po jego śmierci wyszły na światło dzienne. I udało mu się.
Jest to już czwarta część jego archiwum. Już… chociaż wolę
mówić, że dopiero. Całej dokumentacji
jest taki ogrom, że upłynie wiele wody w Wiśle zanim uda mi się pokazać chociaż
małą część tego co po sobie zostawił. Jednak jestem też świadom, że ogromna
część jego tajemnicy po dziś dzień nie jest odkryta.
Zanim przejdziemy do tekstu, muszę dodać coś od siebie.
Krótką historię dowódcy Edwarda Paszkiela. Generała Szarego
![]() |
Szary(po lewo) i Pozew(środek) |
Antoni Heda- znany pod pseudonimem „Szary”. Dowódca oddziałów partyzanckich ZWZ i AK
działających głównie na terenie okręgu radomskiego i kieleckiego. Brał udział w
wojnie obronnej w stopniu ppor. Służył w składzie 12 Dywizji Piechoty. Po
upadku przeniósł się do konspiracji. Tam
tworząc, najprężniej działające „jednostki wojskowe” na terenie dawnej Polski. Do jego głównych
akcji zbrojnych można zaliczyć odbicie więzienia w Starachowicach bez
poniesienia żadnych strat własnych. Czy też udana akcja na terenie Zakładów
Zbrojeniowych też w Starachowicach, w czasie której atakujący partyzanci
opanowali fabrykę pełną broni i pieniędzy. Po wojnie, Szary nadal pozostawał w
konspiracji. Dla niego nic takiego się nie zmieniło. Jedynie okupant, którego
nadal męczył swoimi atakami. Walczył do końca, nigdy się nie ugiął. Jednak Antoni Heda jak każdy wielki człowiek
tamtych czasów, przegrał tylko jedną „walkę”. Zmarł 15 lutego 2008r dzień po
rocznicy utworzenia Armii Krajowej. Zaś 29 lutego jego pamięć została uczczona
w Sejmie RP minutą ciszy i krótkim wspomnieniem przez Marszałka Sejmu:
Wysoka Izbo! 15 lutego br.
w wieku 91 lat zmarł gen. brygady Antoni Heda „Szary”. Chciałbym prosić o
uczczenie minutą ciszy bohaterskiego żołnierza września 1939 r., dzielnego
dowódcę oddziałów Armii Krajowej, partyzantki Armii Krajowej na Kielecczyźnie,
i wybitnego dowódcę powojennego podziemia zbrojnego. Chciałbym prosić o
uczczenie minutą ciszy człowieka, który konsekwentnie przez całe życie walczył
o wolność Polski, o niepodległość ojczyzny, był więźniem politycznym w okresie
PRL, w najtwardszym, najgorszym okresie stalinowskim, wielokrotnie zresztą
skazywanym na karę śmierci. Był także działaczem „Solidarności”, internowanym w
okresie stanu wojennego.
Żegnamy więc dzisiaj wielkiego Polaka,
wielkiego patriotę i jednego z najdzielniejszych ludzi podziemia okresu
okupacji i okresu powojennego. Żegnamy także jednego z ostatnich tej rangi
dowódców podziemia polskiego w okresie okupacji powojennej. To pokolenie powoli
odchodzi. Żegnamy pana generała Hedę „Szarego” jako jednego z ostatnich
wybitnych dowódców podziemia polskiego.
Dziękuję bardzo.
Teraz zaś, z czystym sumieniem mogę przedstawić stronę 4
zapisków, walki Edwarda Paszkiela. Jest to czysta kontynuacja urwanej strony 3,
którą jest też zamieszczona na tym, blogu we wcześniejszym poście. Miłej lektury.
(Pisownia oryginalna)
Chorąży Edward Paszkiel „Pozew”
Moja działalność
Patriotyczna i Konspiracyjno
-Partyzancka w Orle
Białym, P. N(Polska Niepodległa), B.
Ch(Bataliony Chłopskie), A. K.(Armia Krajowa)
i WiN.
Tyraliery maszerującej w naszym kierunku. Zaleglismy wraz z
nimi, obsadzając stanowiska ogniowe. Po dłuższym oczekiwaniu na nadejście
Niemców. Które jednak nie nastąpiło, nadszedł rozkaz wycofania się, co
uczyniliśmy i wówczas pluton podpor. Jurka otrzymał rozkaz wyjścia na
Szpicę(marszowe bezp..przednie) i w takim szyku lasami, pomaszerowaliśmy w
kierunku leśnych okolic Skarżyska-Kam. Po wielu trudach dotarliśmy do lasu w
okolice Pogorzałego, gdzie odpoczęliśmy kilka dni i urządziliśmy zasadzkę na
samochody na szosie pod Szydłowcem, dokonując rekwizycji znajdujących się tam
towarów. Tego samego wieczoru odmaszerowaliśmy w lasy Dalejowskie. Po kilku
dniach dotarliśmy z powrotem na Wykus, gdzie prowadziliśmy normalne życie
obozowe i przeżyliśmy uroczyste obchody święta żołnierza. Po tych obchodach wszystkie
zgrupowania odmaszerowały w swoje rejony działania. Zgrupowanie
nasze(Marjańskiego) znalazło się w górach Świętokrzyskich, gdzie pełniąc
normalne życie obozowe, przy zachowaniu zasady częstej zmiany miejsc postoju,
prowadziliśmy działania sabotażowe i dywersyjne, likwidując konfidentów, oraz
rozprawiając się z licznymi na tym terenie bandami rabunkowymi. W dniu 12
września z góry Witosławskiej na koncentrację na Wykus, po drodze korzystając z
podwód zarekwirowanych na wsi i nad ranem dotarliśmy na Wykus, lecz zamiast
odpoczynku, grupa sześciu ludzi, w której i ja się znalazłem otrzymała rozkaz
odprowadzenia furmanek, a w dalszej kolejności mieliśmy upiec chleb dla całego
zgrupowania we młynie Kobiałki. Zgodnie planem dotarliśmy do młyna, lecz kilka
godzin później, zaatakowali nas we młynie Niemcy. W walce tej Adaś(Adam
Pytlakowski) i Kozak(Józef Dziubinski) zostali zabici, a ja zostałem ciężko
ranny. Po przywiezieniu mnie do obozu, w trzy dni później, t.j. od 16 do 19
września przeżyłem ciężką obławę, po zakończeniu której odwieziony zostałem na
leczenie do wsi Bronkowice, gdzie przebywałem 3 tygodnie, poczym powróciłem do
oddziału, jeszcze z nie całkiem zabliźnionymi ranami. Po krótkim pobycie w
obozie, otrzymaniu innego ubrania(poprzednie było całkiem zniszczone),
zezwolono mi na odejście na placówkę 116 w Skarżysku-Kam na dalsze leczenie i
rekonwalescencję. Moje dalsze leczenie w Podobwodzie „Morwa”
Najlepiej jest uczyć się historii z takich opowieści, nie jest dla nas wtedy nudna, bo chodzi o konkretnego człowieka.
OdpowiedzUsuńPisz dalej, nie zawsze komentuję, ale czytam każdy wpis. Twój dziadek to był gość.
Powinieneś pisać dłuższe posty moim zdaniem, więcej od siebie, co czułeś kiedy to czytałeś, albo wprowadzenie o AK ogólnie na ten temat, jak dzisiaj. Już lepiej, ale jeszcze za mało.
Pozdrawiam i czekam na więcej
Miło wiedzieć, że ma się stałego czytelnika. To dodatkowo napędza. Dopiero uczę się pisać tego typu rzeczy, więc dziękuję za rady. Na pewno je rozważe. Pozdrawiam
UsuńI to jest prawdziwa Historia! Gdyby tak ją wykładali w szkole wszyscy zdawali by z niej maturę :D Bardzo interesujący sposób opowiadania o dziejach w oparciu o własne doświadczenia, super! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog!
OdpowiedzUsuń