1 kwietnia 2016

Śródziemnomorskie jeziorko Decimy

 
SMS Viribus Unitis
W czasie II wojny światowej Anglicy prowadzili wojnę lądową w Afryce ze zmiennym szczęściem i w zasadzie panowali na Morzu Śródziemnym. Panowali najpierw bezspornie, gdy po początkowych porażkach słaba włoska flota nawodna starała się nie wchodzić w paradę silnej obecności Royal Navy. Panowali jednocześnie nieco chwiejnie, bo przez dwa lata nie potrafili zablokować włoskich statków i okrętów wiozących zaopatrzenie dla swoich wojsk w Afryce. Panowali potem ledwie, co gdy do końca 1941 do września 1942 roku włoskie i niemieckie lotnictwo oraz włoska flota topiły spora część z okrętów i statków płynących w konwojach na Maltę, a sytuację tę zmieniła dopiero przewaga materiałowa związana z wkroczeniem do wojny Stanów Zjednoczonych i opanowaniem Afryki Północnej przez aliantów.

31 marca 2016

Nudny Hellcat i jego stalowa wykładzina w dziurki


F6F Hellcat
 Jak można było coś napisać ciekawego o tak nudnym samolocie, jak F6F Hellcat? Był silnie opancerzony, uzbrojony w 6 karabinów maszynowych 0,5 cala i mógł przenosić tyle bomb co Sztukas i niewiele mniej niż Avenger. Miał dwukrotnie mocniejszy silnik niż Zero, ważył dwa razy tyle, był szybszy a jednocześnie równie zwrotny. Obliczony po wojnie stosunek zestrzeleń do strat własnych w walkach powietrznych wynosił 18 do 1. Zaprojektowano go klasycznie, bez eksperymentów, które opóźniły pojawienie się Corsira…Normalnie same ochy i achy. Wyprodukowano w masowych ilościach w nowo budowanych ogromnych zakładach produkcyjnych Grummana. Jednym słowem dziecko nowoczesnej, lecz sprawdzonej technologii lotniczej i gospodarki wojennej potężnego państwa.  Nuda jak flaki z olejem. Dlatego postanowiłem potraktować go inaczej. Jak kwiatek zdobiący niezbyt udany wizualnie tort.

30 marca 2016

Splendid isolation

I wojna światowa była tak wielka i straszna, że nikt, zdrowy psychicznie, a tym bardziej żaden z narodów europejskich nie byłby w stanie pomyśleć o rozwiązywaniu jakichkolwiek konfliktów poprzez siłę.

Boeing P-26 Peashooter
To już nie chodziło nawet o Ligę Narodów, która kontrolowała wszystkie sporne kwestie, czy też traktat wersalski zapewniający ogólne bezpieczeństwo, dobro, pokój i inne bzdety. Planiści i teoretycy wojenni przeanalizowali wydarzenia i działania w latach 1914-18 i doszli do wniosku, że kolejna wojna zwyczajnie się nie opłaca, poprzez wzrost kosztów uzbrojenia, technologii. Co doprowadzi do zaniku wojny, jako takiej.  W okresie przejściowym, gdyby jednak jakimś cudem miałoby dojść do starcia, to będzie ono miało zdecydowanie nowy charakter wojny błyskawicznej, w której nieliczne, (bo strasznie drogie) zmotoryzowane, pancerne i wspierane lotnictwem armie będą tak działały, by jak najszybciej, wyeliminować się wzajemnie i zając najbardziej strategiczne i najważniejsze punkty- wszelkiego rodzaju centra władzy czy też komunikacji. Co za tym idzie, ludność cywilna całkowicie nie odniosłaby skutków wojny. Coś na zasadzie: chłop orał, młynarz mielił mąkę, a wrogi wóz bojowy przejeżdżałby obok. Czyli każdy robiłby swoje, jak przystało na cywilizowane czasy.

1 lutego 2016

Nocnym pociągiem

Zauważyliście, że noc to szczególny czas? Skłania nas do przemyśleń. Odświeża nam umysł. W nocy jakoś inaczej się patrzy na problemy...

źródło
Tak samo jest z pociągami. Codzienne trasy, które pokonujemy nimi, w nocy stają się wyjątkowe. Nabierają nowych barw. Mijane miasta, stacje stają się ciemne, tajemnicze lub jasne, idealnie oświetlone. Wszystko ma swój urok przecież. Podczas nocnej podróży, nawet na znanej trasie wydaje nam się, że jedziemy w nieznane. Panuje lekki strach.

Mijamy uśpione miasteczka, uśpionym pociągiem...panuje spokój, cisza i ten rytm...tyty tyty tyty tyty. Chociaż czasem wszystko się rozbudza. Do przedziału wchodzi konduktor, sprawdza bilety. Uważnie analizuje twarze ludzi. Po czym znów nastaje noc. Wychodzi.

Wydaje się, że takim pociągiem można jechać bez końca. Lecz to tylko złudzenie. Każdy ma swoją stacje. Każdy musi gdzieś wysiąść...Kończy się noc, kończy się czas.

A po nocy nastaje dzień, znów rutyna. Znajome miejsca. Podróży jak i nocy kres.

3:40 czas spać...

W rytm stukotu kół...

EN57...kibelek, taki pospolity, ogólnodostępny. Każdy z nas nim jechał bądź go chociaż widział. Jest taki ludzki...Ale jak to ludzki, przecież to pociąg...a no tak to. Każdy z nas jest własnie jak EN57, szary, nijaki jeden z wielu ale w drodze.

źródło
Ciągle się gdzieś przemieszczamy. Z domu na uczelnie, z uczelni do PUBu z PUBu do domu. Przemieszczamy się na swojej drodze życia. Po torach które już są przecież położone. Czasem jedynie możemy zmienić kierunek, przestawiając zwrotnice. Lecz są to zwrotnice stare, mechaniczne i potrzebujemy ogromnego wysiłku by ją zmienić. Musimy na chwilkę stanąć, stracić rytm stukotu kół. Musimy wysiąść ze swego pociągu, przestawić tę cholerną dźwignię. A przecież jest to takie ciężkie.





Lecz gdy już to zrobimy najpierw poczujemy satysfakcje, coś małego nam się udało. Lecz nie od razu widzimy efekt, coś kliknęło, coś się ledwie poruszyło.